Oświadczenie
Od pewnego czasu na terenie budynku KW PZPR w Gdańsku, bez przerwy dokonuje się przestępstwa, podlegającego w myśl sejmowej uchwały o ochronie prawnej, akta są niszczone. Wiedzą o tym wszyscy, zarówno my jak i ci, których zadaniem jest zapobieganie i karanie winnych aktów przestępczych. Zastanawiającym jest fakt, iż rząd nie dokonał praktycznego zabezpieczenia archiwum i majątku PZPR. Decyzja o pacyfikacji budynku przez oddziały OPMO, stawia działania rządu wymierzone przeciw nam na pozycji ochrony i popierania przestępstwa.
Dnia 28.01.1990 Federacja Młodzieży Walczącej Reg. Gdańsk oraz inne organizacje zajęła budynek KW PZPR. Natychmiast powstała Rada Koordynacyjna, która zabezpieczyła budynek, zarówno wewnętrznie jak i zewnętrznie. Powołano grupy porządkowe, które pilnowały na terenie KW by nie dochodziło do dewastacji mienia oraz innych wykroczeń prawnych. Jednocześnie należy dodać, iż znalezione zostały spalone, bądź zmielone materiały archiwum PZPR.
Około godziny 15.00 przybył do budynku Prezydent Miasta Gdańska. Rozpoczęły się rozmowy, w których uczestniczyli jeszcze posłowie ziemi gdańskiej i elbląskiej. Rozmowy zostały zerwane przez stronę rządową.
Ok. godziny 23.00 do budynku wtargnęły oddziały antyterrorystyczne i siły OPMO w pełnym uzbrojeniu. Okupujący ograniczyli się do biernego oporu, śpiewając pieśni patriotyczne. W czasie wkraczania sił interwencyjnych zostały powybijane szyby w wejściu głównym oraz wyważono kraty i drzwi łączące gmach KW ze sklepem. W stosunku do okupujących została zastosowana przemoc fizyczna. Zatrzymano 18 osób, zwolniono o 3.00.
Tegoż dnia tj. 29.01.1990 ok. 12.00 rozpoczęliśmy pikietę na zewnątrz budynku KW. Ok. godziny 16.00 kilkanaście osób nie zrzeszonych w FMW z których część znajdowała się pod wpływem alkoholu wywołało konflikt w wyniku którego OPMO-wcy utworzyli barykadę z wyposażenia wewnętrznego budynku oraz użyli gaśnic proszkowych. Incydent ten przerwały grupy porządkowe FMW, uspokoiły sytuację oraz zabezpieczyły
Autor Bogdan Falkiewicz.
„Nasz Komitet”
Partia chyliła się ku upadkowi. Tymczasem po Gdańsku rozniosła się plotka, jakoby w budynku jej komitetu niszczono ważne dokumenty. Co raz też podnosiły się głosy, że nie wolno dopuścić, by czerwone spadkobierczynie PZPR-u przejęły jej, zagrabiony przecież społeczeństwu, majątek.
Informacja o niszczeniu archiwaliów państwowych w budynku KW potwierdzały się coraz bardziej. Tymczasem aktualne władze wykazały bierność w tej sprawie. A przecież dokumenty te podlegają prawnej ochronie. Postawa była jasna – nikt nie miał zamiaru przeszkodzić w zacieraniu śladów zbrodniczej działalności.
Coraz to nowi przedstawiciele dogorywającej partii potwierdzali swoje prawo własności do tego oraz innych budynków.
W tej sytuacji mogła zapaść w naszych szeregach tylko jedna decyzja – wchodzimy do środka, zajmujemy gmach i przerywamy proceder. Termin został wyznaczony na wtorek 30.01.1990.
Jednak dwa dni wcześniej, 01.28. na placu pod kościołem Św. Brygidy odbył się wiec, na którym informowaliśmy o sytuacji oraz o niedawno zaszłych przypadkach pobić młodych ludzi przez funkcjonariuszy MO, zachowujących przez cały czas bezkarność. Zbuntowani ludzie zawiązali manifestację, która przeszła pod Komitet Wojewódzki. Przez tyle lat tłumiona żądza wymierzenia sprawiedliwości wyzwoliła nawet w najstarszych uczestnikach przejścia niezwykłą energię. W kilka minut wyłamana została stalowa krata, broniąca dostępu do głównego wejścia. Chwyconą przez kilka osób kratą próbowano rozbić szyby w drzwiach, by dostać się do środka. Pancerna szyba nawet nie zarysowała się pod uderzeniami stali…
Po wejściu służba porządkowa FMW nie dopuściła do dewastacji wyposażenia budynku. Nie został naruszony żaden przedmiot, wyłamane żadne drzwi.
Powstała Rada Koordynacyjna trwale zabezpieczyła mienie tak wewnątrz, jak i na zewnątrz budynku.
Pierwszą rzeczą, którą udało nam się stwierdzić, był dym wydobywający się z otwartej piwnicy. Żarzyły się w niej i dopalały akta, których nie zdołano wcześniej przemielić. W drugim kacie piwnicy stały worki z dokładnie wiórkowanymi, za pomocą specjalnej maszyny /rok produkcji 1989/ dokumentami. Wszystko zostało sfilmowane, część popiołów i wiórów zabrali ze sobą posłowie, by przedstawić je w Sejmie.
Na terenie komitetu pozostało kilku jego etatowych pracowników, wobec których nie chcieliśmy używać siły.
Około godz. 15.00 do KW przybył prezydent miasta, Pasiński oraz posłowie ziemi gdańskiej i elbląskiej: Krakowski i Nowak; rozpoczęły się negocjacje, które bardzo szybko zakończyły się sukcesem. W myśl umowy pieczę nad budynkiem przejąć miała straż prezydencka, wspólnie z przedstawicielami okupujących i pracownikami partii. Taka też decyzja została przedstawiona majorowi Winiarskiemu, który wraz z oddziałami milicji ok. godz. 17.00 miał zamiar odbić komitet na polecenie premiera i min. Halla. Major odstąpił od ataku na wniosek prezydenta.
Po radiotelefonicznej rozmowie z Warszawą, prezydent Pasiński rozgoryczony przekazał nam decyzję rządu: nawiązane przez niego umowy są nie ważne, jego próby rozmów traktowane będą jako podważanie wiarygodności rządu, musi nam natychmiast przekazać ultimatum. Wypełniając polecenie ministra Ambroziaka, instruowanego przez premiera Mazowieckiego, prezydent opuścił gmach KW, „na drogę” otrzymując nasze oświadczenie, ze nie opuścimy dobrowolnie budynku do czasu przekazania go na cele społeczne. Wraz z prezydentem budynek opuściła kilkuosobowa grupa straży prezydenckiej, która miała przejąć od nas pieczę nad majątkiem PZPR.
W związku z zaistniałą sytuacją i podjęciem przygotowań do dalszego zabezpieczenia budynku, została z niego usunięta grupa partyjnych funkcjonariuszy.
Około godziny 23.00 po słownym ostrzeżeniu szturm, na gmach KW przypuściła grupa antyterrorystyczna i oddziały OPMO. Kilkadziesiąt osób, w pełnym uzbrojeniu, siekierami bojowymi sforsowali główne i tylne drzwi do Komitetu, niszcząc je całkowicie. Używając siły wyprowadzono okupujących, trójkę z nich uderzając, po czym zatrzymano 18 osób. Po przewiezieniu na II komisariat, zostały one przesłuchane i następnie zwolnione do domów – ok. godz. 3.00. Należy przy tym zauważyć bardzo kulturalne zachowanie załogi komisariatu, będące przeciwieństwem ich zwyrodniałych „kolegów” z OPMO.
Do budynku KW wraz z milicją wkroczyli działacze partyjni, kontynuując dzieło zniszczenia. Jednocześnie rzecznik gdańskiej PZPR utrzymywał, że gmach pozostaje własnością partii. Zmusiło nas to do rozpoczęcia w dniu 01.29 o godz. 12.00 stałej pikiety pod komitetem. Tego samego dnia ok. 16.00 kilkanaście osób nie związanych z FMW próbowało atakować wejście. Kilka spośród nich znajdowało się wyraźnie pod wpływem alkoholu. Znajdujący się wewnątrz funkcjonariusze OPMO zabarykadowali się, zaczęli też używać gaśnic w celach obronnych. Zachowujące dotychczas bierność grupy porządkowe FMW wobec zaistniałej sytuacji zaprowadziły porządek, po czym członkowie naszej organizacji zabezpieczyli wejście do budynku. Przedstawiciele Rady Regiony FMW Gdańsk wezwali znajdujących się w środku milicjantów do zaprzestania używania rozwiązań siłowych i wezwania przedstawicieli miasta i posłów gdańskich na rozmowy. Tak też się stało. Wyników rozmów było ustalenie, że siły OPMO opuszczą budynek, wewnątrz opieczętowane zostaną pokoje archiwum a całościową opiekę nad Komitetem przejmie straż prezydencka. Niestety ustalenia te nie zostały w pełni zrealizowane…
Tymczasem do pikiety stale prowadzonej pod KW przyłączały się inne organizacje. Pomimo naszej obecności funkcjonariusze partyjni mieli swobodny dostęp do „swego” budynku, toteż wynosili, co się dało – głównie oczywiście dalsze akta.
Wokół pikiety i okupacji budynku narastało wiele niedomówień. Rząd Pana Mazowieckiego i władze „Solidarności” ustawiły skuteczną blokadę informacji w prasie i telewizji. Jeśli tylko jakieś informacje były zamieszczane, to wbrew oczywistym i możliwym do sprawdzenia faktom, mówiły o dewastacjach, których jakoby mieliśmy się dopuścić…
Ostatnim sygnałem o niszczeniu archiwaliów była informacja, którą otrzymaliśmy w sobotę. Do położonej naprzeciwko KW kotłowni przybyła grupa partyjnych, zmusiła pracowników kotłowni do odstąpienia od stanowisk pracy, po czym rozpoczęła systematyczne palenie dużych ilości papierów.
Skuteczna dezinformacja spowodowała decyzję o zorganizowaniu wiecu informacyjnego w niedziele, 02.04. Miał się on odbyć po wiecu L. Wałęsy, pod kościołem Św. Brygidy w Gdańsku. Jednak to co się działo w czasie mszy przeszło nasze najśmielsze oczekiwanie. Ks. Jankowski, który wcześniej próbował doprowadzić do rozwiązania pikiety, lecz został wygwizdany, z kościelnej ambony próbował powetować sobie ambicjonalne straty. Doszukiwał się z niej /a z góry przecież lepiej widać/ jakiś osób, które stojąc za nami i manipulując naszymi działaniami, usiłują obalić porządek świata ustanowiony przez ks. Kanonika. Ponadto ks. Jankowski autorytatywnie zapewnił wiernych, że wszystkie dokumenty, tak w KW, jak i w siedzibie WUSW zostały już tydzień temu zabezpieczone, w związku, z czym nasza akcja jest jedynie działaniem prowokacyjnym.
Wiec pod kościołem zgromadził ok. 400 zatwardziałych zwolenników L. Wałęsy. Kilkunastu robotników przyklaskujących Lechowi, reszta wywodziła się z emerytów „kościelnej opozycji” zachwyconej tym, że na dziedzińcu kościoła od kilku lat krzyczeć można pod dyktando ks. Kanonika. Wraz z własnym nagłośnieniem weszliśmy na dziedziniec, prowadząc kilkudziesięcioosobową grupę młodych i robotników. Po wstępnych przemówieniach, nie przewidujący zagrożenia Lech Wałęsa zaproponował odpowiedzi na pytania zadawane z tłumu. Po pierwszym pytaniu wyzwał J. Staneckiego, następnie to samo próbował zrobić z innymi interlokutorami. Każde pytanie o niechlubną przeszłość /przyznał publicznie, ze na długo przed wprowadzeniem stanu wojennego wiedział o nim i pomimo to nie chciał przekazać części sprzętu poligraficznego do schowania, dążąc do zachowania monopolu informacyjnego/ kwitował stwierdzeniem, ze to było dla dobra „sprawy”. Nas próbowali usunąć z placu jego goryle i najprawdopodobniej udało by się im tego dokonać, gdyby nie zdecydowana postawa części słuchaczy, stających w naszej obronie. W sprawie Komitetu Wojewódzkiego Wałęsa nie odpowiedział na żadne pytanie, topiąc je w morzu słów.
W związku z taka sytuacją zaprosiliśmy uczestników wiecu pod KW. Tam też poinformowaliśmy ich o całości akcji pod budynkiem, a także zawiesiliśmy pikietę do czasu określenia przeznaczenia budynku; wtedy ją rozwiążemy, lub wznowimy.
Relacjonował Bogdan Falkiewicz.
PS.
Miłym obowiązkiem z naszej strony jest wyrażenie serdecznych podziękowań mieszkańcom Trójmiasta, pracownikom części środków masowego przekazu i wszystkim innym osobom, które w czasie tych ośmiu dni wsparli nas materialnie i moralnie. Dziękujemy!
/Podczas trwania akcji zebrano 142 ty. Zł. Zostały one w całości wydane na potrzeby pikiety tj. : jedzenie, farby, pędzle, klej/. Jeszcze raz dziękujemy.
„CAŁY CZAS NISZCZYLI”
Komisja złożona z pracowników Archiwum Państwowego i komitetu społecznego przy biurze poselsko – senatorskim OKP w Gdańsku, rozpoczęła 5 lutego prace w byłym Komitecie Wojewódzkim PZPR. Po otwarciu zapieczętowanych drzwi do pomieszczeń, gdzie składowane były dokumenty, okazało się, iż mimo zapewnień sekretarza KW Bohdana Daszkiewicza, prowadzi tam jeszcze jedno wejście. Wstępne oględziny pozwoliły odkryć brak dokumentów dotyczących polityki kadrowej i gospodarki wewnętrznej. W szafie pancernej znaleziono ogromne ilości mikrofilmów dotyczących m.in. opozycji. W jednym z pomieszczeń stała maszyna służąca do wiórkowania papieru, a obok cztery worki zniszczonych dokumentów. Wokół walały się puste teczki z napisem: „Dokumenty komisji porządku i bezpieczeństwa publicznego”.
Za – GAI „S”