2008-04-21
Z perspektywy lat wydaje się, że protesty młodzieży w maju 1988 r. stały się najważniejszym wydarzeniem tego okresu. Sprawdzianem solidarności różnych młodzieżowych ugrupowań, które wówczas prowadziły działalność niezależną w naszym regionie. To młode pokolenie, a nie „stara Solidarność”, zorganizowało strajki: na stoczni, Uniwersytecie Gdańskim i protesty poparcia w szkołach. Było to wspólne dzieło niezależnej młodzieży regionu gdańskiego jako całości, a nie jakieś indywidualnej, jednej organizacji.
To młodzieżowe parcie na strajk widać było już podczas wiecu przy plebanii kościoła św. Brygidy w niedzielę 1 maja. Na wiecu przemawiał m.in. Wałęsa. Nawoływał do spokoju, nie podejmowania protestu solidarnościowego ze strajkującą Nowa Hutą, przekonywał, że wszystko odbywa się pod kontrolą podziemia „Solidarności”. Odpowiedziało mu gromkie: „Jutro strajk!” wykrzyczane przez młodych stoczniowców i działaczy młodzieżowych organizacji opozycyjnych. Jak się rzekło, tak się stało. W poniedziałek 2 maja wybuchł strajk w Stoczni Gdańskiej. Zorganizowali go młodzi robotnicy.
Federacja Młodzieży Walczącej włączyła się w strajk na stoczni i wydatnie wsparła protest majowy na wielu płaszczyznach. Mariusz Wilczyński pojawił się w stoczni w pierwszym dniu strajku razem z Jarkiem Rybickim i Jackiem Kurskim. Później Wilczyński wrócił na miasto, aby sprowadzić do stoczni Dariusza Krawczyka, który miał zorganizować na stoczni poligrafię. Pojechał po Darka do szkoły na Przymorzu. Ten akurat prowadził lekcję. Kiedy dowiedział się o strajku zwolnił się z zajęć w klasie i tak jak stał ruszył organizować strajkową drukarnię. Na teren stoczni przedarł się biegnąc między kordonami ZOMO z plecakiem wypełnionym „domowej roboty” sprzętem poligraficznym. Parę godzin później światło dzienne ujrzały stoczniowy biuletyn informacyjny, komunikaty Komitetu Strajkowego, liczne plakaty oraz pamiątkowe znaczki pocztowe zrobione według „kultowej” receptury czyli wymieszanej pasty komfort z tuszem. Federacja wspierała stoczniowe protesty także drukując ulotki i prasę strajkową poza stocznią. Dużą rolę odegrał tu Robert Kwiatek, Bogdan Falkiewicz i Mariusz Roman. „Monit” - pismo FMW Gdańsk i Gdynia wydanie specjalne, stał się w tych dniach dziennikiem. W maju wydrukowano także po raz pierwszy w podziemiu „Antymantykę” (wcześniej oficjalne pismo IV LO w Gdyni), która z czasem stała się pismem regionalnym FMW Pomorze Wschodnie z centralnym ośrodkiem w Gdyni. Lider tego środowiska Mariusz Roman wspomina po latach, że oprócz codziennej pracy przy druku „Monitu” młodzież z FMW uczestniczyła wtedy w kolportażu i druku codziennej ulotki, sygnowanej przez Komitet Strajkowy w Stoczni, która była kolportowana w bardzo dużym nakładzie w Trójmieście. Ulotka powstawała w stoczni, ale diapozytywy szły na wszystkie zakonspirowane drukarnie w Trójmieście .
Warto przypomnieć, że w strajku na stoczni uczestniczyła mocna ekipa FMW związana z kibicami Lechii Gdańsk ze śp. Tadeuszem Duffekiem na czele. W maju strajkująca stocznia otrzymała też od „biało – zielonych” kibiców potężne wsparcie w dniu meczu z Górnikiem Wałbrzych. Najpierw fani Lechii na stadionie przez 90 min. skandowali „Stocznia Gdańska!” i inne solidarnościowe przyśpiewki. Kibice z tzw. młyna, pod hasłem „Bić gestapo!” wykrzykiwanym przez cały stadion, prowadzili na trybunach regularną bitwę z ZOMO. Po meczu zaś cały ten tłum ruszył pod stocznię tocząc po drodze wielogodzinne walki z milicją. Lechistom udało się dotrzeć do stoczni i wspólnie ze strajkującymi robotnikami skandowali wolnościowe hasła.
FMW prowadziła działalność wspierającą protestujących także poza stocznią. Dokonywano akcji ulotkowych, malowania murów, pojawiały się także inicjatywy na rzecz strajkujących robotników w szkołach w formie przerw milczenia (główna akcja w tego typu odbyła się w trójmiejskich szkółach ponadpodstawowych 5 maja), niezależnych apeli, śpiewów patriotycznych pieśni. Wielu działaczy FMW codziennie angażowało się w pracę kurierów. W tych dniach około 200 gdańskich dzieci i młodzieży przedzierało się przez kordony ZOMO. Kilkunastoletni łącznicy - chłopcy i dziewczęta ze szkół podstawowych i średnich zapewniali strajkującym komunikację ze światem. Przez dziury w płocie przynosili na teren stoczni pocztę i żywność, materiały poligraficzne, koce i śpiwory, skarpety i inne potrzebne rzeczy, które mieszkańcy Trójmiasta ofiarowywali w darze dla strajkujących i składali przy kościele św. Brygidy. Młodzi kurierzy wprowadzali także na teren strajkującego zakładu gości. Niestety czasem wpadali w ręce ZOMO, co w trzech przypadkach skończyło się poważnym pobiciem. Większa część z tych młodych ludzi nie była związana z żadnymi organizacjami. Pomagali strajkującej stoczni z potrzeby serca. To byli bohaterowie tamtych dni, o których nikt nie pamięta.
Maj 1988 wpisuje się w tradycję polskich zrywów niepodległościowych, za jakimi zawsze w naszej historii stała młodzież. 20 lat temu młodzi stoczniowcy, studenci i uczniowie, podjęli walkę z reżimem komunistycznym, jako spadkobiercy Kolumbów – nazywając siebie generacją 1988. Ich działania wymykały się wówczas nie tylko spod kontroli komunistycznych władz, ale i podziemnej „Solidarności” I tego się pewnie jedni i drudzy wystraszyli. Dalsze wydarzenia potoczyły się tak, jak się potoczyły, a po medale wciąż wypinają piersi nie Ci ludzie, którzy powinni zostać nagrodzeni.
Opracował: ks. Jarosław Wąsowicz SDB
(FMW Gdańsk)