2007-07-30
Odszedł do Pana jeden z nas... Nikt o nim nie pamiętał, nie było nas na pogrzebie, nie wiedzieliśmy...
Pochowany na cmentarzu Gdańsk Srebrzysto. Informację o jego śmierci otrzymaliśmy miesiąc temu od Piotra Dowżenki /też z FMW Gdańsk– obecnie Korea płd./. Napisał że trzeba dodać Go do listy ludzi z FMW i że już nie żyje… Poprosiłem Piotra by napisał coś więcej… Dzięki jego informacjom ustaliliśmy gdzie spoczywa i gdzie mieszka jego matka. Byliśmy na cmentarzu, zapaliliśmy znicze, odwiedziliśmy matkę… Obiecaliśmy iż ufundujemy tablicę na jego grób. Teraz stoi drewniany krzyż wbity w ziemię. Matka jest schorowana i nie jest w stanie nawet odwiedzać grobu, robi to jej drugi syn, lecz też ma kłopoty… Od matki otrzymaliśmy bardzo cenne archiwum podziemne ŚP Andrzeja Kuczyńskiego. To było niemożliwe, ale Andrzej pozostawił nam min. brakujące i poszukiwane od kilku lat nr pisma „Monit” i wiele cennych innych wydawnictw…
Teraz musimy to wszystko opracować i sukcesywnie zamieszczać na stronie FMW. Ten cenny zbiór znajduje się obecnie w depozycie Archiwum KK Solidarność.
Kim był Andrzej Kuczyński – ja go nie znałem, współpracował z Piotrem Dowżenką tworząc FMW Gdańsk – należał do pierwszej, najstarszej ekipy z FMW. To co napisał mi Piotr w mailu, jako pierwszą informację publikuję poniżej. Mam nadzieję że znajdą się ludzie którzy prócz Piotra dopiszą coś więcej o działalności opozycyjnej ŚP Andrzeja Kuczyńskiego. Bardzo na to liczę I proszę o pomoc…
Informacja od Piotra Dowżenki: „Kolega był samotny, matka jest chyba schorowana ...szkoda gadać - to był super uczciwy i patriotyczny człowiek a skończył jako roznosiciel ulotek i zmarł w trakcie ich roznoszenia... trochę to typowe dla idealistów z dawnych czasów a szumowiny nawet ich nie dostrzegają pnąc się w górę po trupach”…
Andrzej w tamtym okresie pracował AMG – Akademia Medyczna w Gdańsku, udostępniał lokal do druku „Monitu”, załatwiał m.in. amoniak do "zagazowania " lokali wyborczych oraz papier do druku. Najprawdopodobniej sam produkował sporą ilość różnego rodzaju pieczątek, z treściami opozycyjnymi. Działał w opozycji od wprowadzenia stanu wojennego a w FMW od jej powstania w Gdańsku, do pierwszej wpadki gdzie aresztowano Piotra Abramczyka. Ze względów konspiracyjnych odsunięty wraz ze starą ekipą od działalności konspiracyjnej, nadal aktywnie angażował się w ruch niezależny…
Wiemy tylko tyle, strasznie mało, ale postaramy się poszerzyć nasze informacje.
LIST OD PIOTRA DOWŻENKI NA TEMAT ANDRZEJA KUCZYŃSKIEGO
Cześć! No będę musiał nieco Cię wyhamować choć ja nie musiałem wiedzieć o wszystkim i pewnie już nie wszystko pamiętam. Andrzeja poznałem w 1980 lub 81ym roku poprzez moją siostrę i szwagra. On był wielkim znawcą muzyki rockowej, kolekcjonował płyty, miał super sprzęt i fajny charakter - skromny, uczciwy, patriota -tak w skrócie można by Go scharakteryzować. Podobnie jego mama - niesamowita kobieta - mimo wielu nieszczęść zsyłanych przez los -ciągle optymistyczna. Po wybuchu stanu wojennego Andrzej od początku działał w konspiracji - może nic wielkiego - głównie w Solidarności na terenie AMG, kolportował gazetki - mój ojciec dość sporo tego nosił i rozdzielał na różne miejsca - m.in. do Andrzeja, braliśmy wspólnie udział w prawie wszystkich demonstracjach lat 80 tych, walki z ZOMO... Andrzej jak juz wcześniej pisałem był wtedy pielęgniarzem na oddziale dziecięcym - wkładał w to bardzo dużo serca i to go sporo kosztowało - właściwie cały się poświęcił tej pracy i walce z komuną. On pomagał czasem mi - raz gdy ZOMO wprowadziło gazy łzawiące w blaszanych obudowach (prod. NRD) i waliło ze specjalnych armatek po ludziach - oberwałem niegroźnie w nogę - krew zabrudziła mi spodnie - nie chciałem denerwować mojej mamy - pojechaliśmy do Andrzeja - tam mnie opatrzył i uprałem spodnie... Innym razem mało go nie złapali na starym mieście - wprowadzili wtedy nową taktykę - transporterami i okratowanymi gazikami otaczali kwartały domów i potem wkraczało ZOMO i wygarniało ukrywających się na podwórkach - pamiętam jak dziś - było już dość ciemno (musiał to być albo 11 listopada albo 16grudnia - gdzieś 1983-84 rok) -otoczyli nas w ten sposób - Andrzeja zamroczyło gazem w bramie do której wpadliśmy a z nami jeszcze sporo osób - transporter zatrzymał się na przeciw bramy ale bali się wejść na podwórko bo nas tam sporo było - udało nam się wtedy jednak przemknąć... Takich sytuacji było wiele, a dzięki temu, że nie byliśmy w pojedynkę - SB nie wyciągnęło nas nigdy i jakoś udało nam się uniknąć aresztowania na naprawdę trudnych manifestacjach. Poza tym Andrzej co niedziela brał udział w mszach za Ojczyznę w kościele Św. Mikołaja – u Dominikanów. Po moim wstąpieniu do FMW pomagał i nam - częściowo kolportował do innych środowisk nasze pisma i ulotki, udostępnił nam swój pokój do druku - drukowaliśmy wtedy o ile pamiętam któryś nr „Monitu” ,
/Najprawdopodobniej 10 - tak wskazuje materiał uzyskany z domu Andrzeja - dopisek "Jacek"/
nie wiem czy nie jakieś ulotki. Załatwiał czasem papier -deficytowy towar w tamtych czasach. Na akcje w czasie wyborów zorganizował butle z amoniakiem, wcześniej jakieś straszne smrody w fiolkach, które rozlewaliśmy na trasie oficjalnego pochodu i pod trybuną któregoś pierwszego maja, robiliśmy jakieś akcje malowania napisów na terenie AMG, także wieszaliśmy flagę z napisem Solidarność co wymagało nocnego wejścia na dach budynku szpitala -Andrzej wszystko świetnie zorganizował - klucze do odpowiednich drzwi, okien itd. - ponoć potem milicja z komuną strasznie szalała bo długo nie mogli tej flagi usunąć. Andrzej na pewno miał spore archiwum - był bardzo dokładny , wręcz pedantyczny, pewnie ulotki z FMW tez tam się znalazły. Nie pamiętam już czy dawałem coś jemu na przechowanie, ale gdybym miał dawać to właśnie Jemu- 100% pewny i nie kojarzący się w żaden sposób ze szkołami. Być może tak do Niego trafiły te rzeczy, o których piszesz choć ciągle gdzieś mi chodzą po głowie takie małe napisy Solidarność na małych kwadratowych ulotkach - być może to Andrzej produkował - o ile pamiętam była wersja czerwona i fioletowa...
/W domu ŚP Andrzeja znaleźliśmy spore ilości własnoręcznie produkowanych stempli o różnej solidarnościowej treści. Ilość jak i to że są na pełnych arkuszach przed pocięciem wskazuje jednoznacznie, że produkował je Andrzej samodzielnie - świadczy to też o tym że nie należał wcześniej do typowych struktur podziemnych - poza kolportażem. Ulotki w formie pieczątek były raczej jego autorstwa i nie są znane w szerszych kręgach podziemnych... Nie firmowała je też żadna organizacja, a na odwrocie 10 nr „Monitu” - uznanego przez Andrzeja pewnie za odpad /słaba jakość druku/ wykonano stempel właśnie z tej pieczątki... Na odwrocie niektórych stempli znajdują się druki pism - druczków medycznych co również potwierdza naszą teorię. Przypis "Jacek"/.
Być może działał też w strukturach Solidarności - wiem, że przesyłał wsparcie finansowe dla pism podziemia - raz chyba nawet do Monitu pod pseudonimem Lew czy jakoś tak. Ja Mu nosiłem dużo bibuły od ojca a z powrotem też dostawałem inne pisemka i te wpłaty - później ukazywały się wydrukowane potwierdzenia. Z chęcią zobaczę co tam u Niego znaleźliście - o grobie trudno mi powiedzieć, ale każda forma upamiętnienia tego wspaniałego człowieka będzie czymś lepszym niż zapomnienie... Bardzo wam dziękuję za wszystko -Andrzejowi na pewno byłoby miło choć był bardzo skromny i nigdy nie dbał o siebie, a wszelkie słowa podziękowania czy podziwu zawsze go krępowały i irytowały. Po przewrocie w 1989 roku Andrzej pracował w pogotowiu na Zaspie, nasze kontakty mocno się rozluźniły, w wyniku reorganizacji, jako samotnego - zwolniono go z pogotowia -bardzo Go to bolało - praca była jego pasją, zaczął pracować dorywczo, roznosił ulotki – teraz niestety już reklamowe - miał niełatwo, ale się nie skarżył i to chyba skróciło jego życie. Był człowiekiem bezkompromisowym, uczciwym, nie szedł na żadne układy - takich ludzi po prostu już chyba nie ma. To tyle co mogę na teraz napisać o Andrzeju choć na pewno jest to zbyt mało. Z innych działaczy FMW raczej nikt Go nie będzie pamiętał - należał do osób, które przeze mnie miały kontakt z Federacją a po moim aresztowaniu i odsunięciu się ten kontakt został przerwany, ale to juz jak to się mówi: inna bajka. Pozdrawiam.
Uzupełnienie
Pooglądałem foty - no i jak mówiłem te małe napisiki solidarność- tego było dużo - chyba faktycznie Andrzej to produkował (choć dziwne, że nie znaleźliście stempli) bo pamiętam były tego cale sterty a zostawiało się je wszędzie - w tramwajach, w blokach, na przystankach - to taki mały znak, ze naród walczy - być może dodał otuchy ludziom w tamtych mrocznych latach. Co do druku ulotek to raczej
Andrzej nie drukował.
Piotr Dowżenko FMW Gdańsk
Kilka słów od Mariusza Wilczyńskiego
Cichy, spokojny, uśmiechnięty... Takim go zapamiętałem... Pojawił się w Federacji oczywiście „w samą porę”, gdy nie mieliśmy gdzie drukować „Monitu” – Federacja działała w bardzo szczupłym składzie.
Dokooptowaliśmy właśnie Dowżena z „dziewiątki”, do której chodziłem, który skontaktował nas ze swoim kuzynem – Andrzejem... Pogodny, w swojej czapeczce-dżokejce... Drukowaliśmy wspólnie „Monit” (jeden z pierwszych) w mieszkaniu przy Hibnera (dzisiaj Do studzienki) – piękne mieszkanko o wysokich przedwojennych stropach. Chyba były piece, gdzie paliliśmy makulaturę po druku (kto drukował „na białku” to wie ile się tego gromadzi...), albo Andrzej stwierdził, że sam ją spali w późniejszym czasie – co obudziło moją czujność podziemnego paranoika! (okazało się, że później sam Andrzej zadrukowywał je wykonanymi przez siebie pieczątkami o treściach patriotycznych - nieprawdopodobne!!!)
Mieszkanie było przytulne, czyściutkie, nienaganne jak jego gospodarz. Właśnie taki był: rzeczowy, bez niepotrzebnej wylewności – cecha w podziemiu niezbędna a tak rzadka... To smutne, jak rycerze z tamtego czasu umierają w samotności... Dowżen pisze „to był super uczciwy i patriotyczny człowiek a skończył jako roznosiciel ulotek i zmarł w trakcie ich roznoszenia... trochę to typowe dla idealistów z tamtych czasów”.
Nie pamiętaliśmy o nim, On się nigdy nie narzucał, zawsze bez zarzutu wywiązujący się ze swoich zadań... Aż pękło mu serce...
Andrzej wybacz mi, że pozostawiliśmy Cię samego, że zapomnieliśmy o Przyjacielu, który bezinteresownie i z pełną ofiarnością pracował dla Federacji, Wolnej Polski!!!
Niech Zbawiciel wynagrodzi Ci wszystkie niedostatki ziemskiego żywota...
Mariusz Wilczyński
Jeśli komuś należy się szacunek i ojczyzna winna pamiętać to właśnie takim ludziom… My zrobimy co w naszej mocy by przynajmniej pamięć o nich nie zatarła się całkowicie…
Andrzej bardzo dziękujemy za wszystko co robiłeś dla Ojczyzny, przepraszamy że nas nie było gdy odchodziłeś z tego świata, wiemy jednak, jesteśmy pewni że Bóg pozwoli kiedyś dołączyć do Ciebie i być razem w ekipie z FMW… DO ZOBACZENIA!
„Jacek” Robert KWIATEK
Matka i brat mieszkają w Gdańsku Wrzeszczu na ul. Wyspiańskiego 13/7 – prosimy o wsparcie, duchowe i inne …