Pożegnanie śp. Bogusława Duffeka - dodano 28/11/2007 r
Przeżył czasów wiele
Kazanie na mszy św. żałobnej za duszę śp. Bolesława Duffeka
Kresowianina, działacza niepodległościowego,
wiernego syna Kościoła
Czcigodni kapłani, Przewielebny Księże Prałacie Henryku, Panie Pośle Sejmu Najjaśniejszej Rzeczpospolitej Polskiej, drodzy uczestnicy tej żałobnej Eucharystii. Kochana, pogrążona w bólu rodzino ś. p. Bogusława Duffeka!
Gromadzimy się dzisiaj na mszy św. aby zawierzyć miłosiernemu Bogu naszego zmarłego brata Bogusława. Chcemy dziękować dobremu Bogu za dar jego życia i prosić o łaskę zabawienia dla Jego duszy. Jako ludzie wierzący wiemy, że życie nasze zmienia się, ale się nie kończy. Jeśli staraliśmy się być ludźmi wiernymi Bogu, wypełnią się w naszym życiu słowa wypowiedziane w przed chwilą odczytanym fragmencie Ewangelii wg. św. Jana:
Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: kto słucha słowa mego i wierzy w Tego, który Mnie posłał, ma życie wieczne i nie idzie na sąd, lecz ze śmierci przeszedł do życia (…). Nadchodzi bowiem godzina, w której wszyscy, którzy spoczywają w grobach, usłyszą jego głos; a ci, którzy pełnili dobre czyny, pójdą na zmartwychwstanie życia; ci, którzy pełnili złe czyny pójdą na zmartwychwstanie potępienia.”
Godzina spotkania z Jezusem dla śp. Bogusława już wybiła. Pewnie dzisiaj widzi nas wszystkich stojących u ołtarza Pana i dziękuję za naszą modlitewną pamięć. Na tej uczcie eucharystycznej starajmy się wszystkie nasze myśli kierować ku miłosiernemu Bogu, oddając całą historię życia śp. Bogusława Panu historii, którym jest Jezus Chrystus. On zna każdą chwilę ziemskiej drogi naszego zmarłego brata. Wierzymy, że nie będzie pamiętał mu złego, że zawoła go po imieniu na zmartwychwstanie życia, za wszystkie dobre uczynki, których na ziemi uczynił bardzo wiele. Niech wyrazem naszej wiary w Boże miłosierdzie staną się na tej mszy przyjęte komunie św. w intencji Bogusława i pojednanie z Jezusem Chrystusie w sakramencie pokuty.
Droga życia śp. Bogusława Duffeka
Zwyczajem mszy św. żałobnych przypominamy przed Bogiem drogę życia naszych drogich zmarłych. Robimy to po to, aby ubogacić się doświadczeniem bliskich nas osób, by czerpać pełnymi garściami z historii ich ziemskiego pielgrzymowania, bo historia jest nauczycielką życia. Nasz Brat śp. Bogusław niósł w swoim życiu cały ból historii naszego narodu. Urodził się 30 marca 1930 r. w Bolechowie na ziemi lwowskiej - w Polsce. Był z urodzenia jakby namaszczony ideą patriotyzmu. Jego ojciec Kazimierz Duffek w młodym wieku walczył jako ochotnik w wojnie polsko – bolszewickiej w roku 1920, później broniąc Ojczystych kresów jako żołnierz 14 Jazłowieckiego Pułku Ułanów, a w czasie wojny także jako żołnierz lwowskiego okręgu AK.
Rodzice śp. Bogusława znani byli w całej okolicy z dobroci i serdeczności, a także z poświęcenia dla sprawy Ojczyzny. Jako młody chłopiec Bogusław Duffek zapamiętał wyjazdy z rodzicami do Lwowa na cmentarz Orląt Lwowskich, gdzie odbierał lekcję patriotyzmu, oraz do tak ważnych dla Polskiej historii miejscowości kresów wschodnich jak Stryj, Borysław, Drohobycz, Doliny, Kałusza i Stanisławów.
Podczas wojny Bogusław uczył się patriotyzmu przyglądając się rodzicom, którzy w rodzinnym domu udzielali schronienia osobom zagrożonym aresztowaniem za działalność konspiracyjną i oczekującym na przerzut przez granicę na Węgry; udzielali pomocy również osobom spodziewającym się wywózki w głąb sowieckiego terytorium na Syberię; pomagali miejscowym siostrom zakonnym pozostającym bez środków do życia oraz biednej młodzieży z m.in. w pomieszczeniach rodzinnego domu Duffeków ks. Wojciech Olszowski podczas okupacji sowieckiej z zachowaniem zasad konspiracyjnych spowiadał i komunikował młodzież z ochronki. Pod koniec wojny przyszło rodzinie Duffeków przeżyć rozstanie z ojczystą ziemią. Jak wiele polskich rodzin zagrożonych mordami dokonywanymi przez bandy UPA musieli uciekać z ojcowizny znajdując chronienie w Krakowie. Po latach śp. Bogusław tak pisał w swoich wspomnieniach o tym wydarzeniu:
Rodzinna decyzja o opuszczeniu Bolechowa była nam narzucona, przyjęliśmy ją z niezwykłym smutkiem i bólem, bo zostaliśmy pozbawieni „gniazda” rodzinnego wielu naszych pokoleń i odczuliśmy boleśnie przerwaną nić, jaka łączyła nas z tą Bolechowską ziemią, którą traktowaliśmy przez wszystkie lata jako naszą kresową ziemię ojczystą. Ziemię wielu pokoleń naszych przodków, tam żyjących przed laty.
Do dzisiaj często śni mi się Bolechów, wszystkie zakątki tego miasta mojej wczesnej młodości, za którym ogrania mnie niekończąca się tęsknota. Z mojej pamięci Nigdy nie zniknie moje rodzinne miasto, w którym przeżyłem tyle radosnych chwil i doznałem tyle wzruszających przeżyć. Będę do końca mojego życia pielęgnować je w moim sercu i wdzięcznej pamięci. Często kieruję ku temu miastu moje myśli i odwołuję się do dawnych wspomnień popadając w zadumę.
Z dumą zawsze wyznaje, że jestem kresowiakiem, a moje korzenie rodzinne wywodzą się z przepięknych Kresów Wschodnich, będących przez kilka stuleci ziemią mojej Ojczyzny Rzeczypospolitej Polskiej.
Pozostał żal za utraconą tak piękną ziemią ojczystą moich młodych lat. Pozostały tam jedynie groby moich przodków będące świadkiem historii tamtych ziem, zawsze z Polską kojarzone.”
Tułacza wędrówka nie skończyła się dla rodziny Duffków w Krakowie. Po zakończeniu wojny, podobnie jak wiele rodzin z kresów ostatecznie osiedli się w Gdańsku. Z tym miastem wiąże się całe dorosłe życie ś.p. Bogusława.
Człowiek wiary i miłośnik Kościoła
Zmarły nasz brat Bogusław był człowiekiem wielkiej wiary. Kochał Kościół i był mu wierny. Już jako młody chłopiec był przewodniczącym koła ministranckiego w parafii p.w. Wniebowzięcia NMP w rodzinnym Bolechowie, poświęcając wiele swojego młodzieńczego czasu na służbę przy ołtarzu i formację duchową. Jako młody człowiek z zaangażowaniem uczestniczył w pielgrzymkach do sanktuariów w Kochawinie i w Hoszowie. Po aresztowaniu kościelnego p. Melnyka przez NKWD na początku 1940r., jako najstarszy rangą ministrant został nawet kościelnym i funkcję tą pełnił przez ponad 2 lata, łącząc ją z nauką w szkole podstawowej. Tak ugruntowane w młodych latach w sercu Bogusława przywiązanie do Kościoła i żarliwa wiara owocowały w całym życiu naszego zmarłego brata. Był wierny eucharystii i świętym sakramentom, modlitwie, dziełom miłosierdzia w stosunku do bliźnich których Bóg postawił na jego drodze życia. Zawsze lubił nawiedzać święte miejsca i tam modlić się. Pamiętamy Pana Bogusława z częstego uczestnictwa w Pielgrzymkach Świata Pracy na Jasną Górę, z pielgrzymek do Lichenia, które w ostatnich latach stało się oficjalnym sanktuarium „Solidarności”. Ze swoim synem Tadeuszem wielokrotnie pielgrzymował także do świętych miejsc w Europie, zawsze łącząc to z modlitwą w miejscach związanych z bohaterskimi kartami polskiej historii.
Tą wiarę i patriotyzm wyniesione z domu rodzinnego starał się także przekazać swoim dzieciom Anecie, Tadeuszowi, Marzenie i Andrzejowi. Bardzo je kochał, całe życie walczył o ich pomyślność, był wychowawcą wyrozumiałym, jak ojciec z ewangelicznej przypowieści. Starał się tak uformować życie swoich dzieci, by stali się Oni godni rodzinnej tradycji walki o ideały niepodległości Polski. Możemy dziś w tym miejscu powiedzieć, że jako ojciec śp. Bogusław odniósł sukces. Wszystkie jego dzieci włączyły się czynnie w latach 80 – tych w działalność Federacji Młodzieży Walczącej, która w szkołach, na uczelniach i ulicach Gdańska z młodzieńczym zapałem działała na rzecz odzyskania przez Ojczyznę niepodległości. Znając tą zasłużoną dla najnowszej historii Gdańska rodzinę, możemy dzisiaj podziękować śp. Bogusławowi za wszczepienie wartości duchowo – religijnych i zapału do ideowego działania. Wszystkie dzieci z rodziny Duffków, na czele ze zmarłym przedwcześnie Tadeuszem są dobrymi ludźmi, prawymi obywatelami, wrażliwymi na potrzeby innych. To nie jest ich zasługa, ale właśnie Ojca który z Bożą pomocą wytrwale formował ich dusze i serca. Ich zasługą jest to, że Ojca słuchały i dzisiaj tylko musza zmagać się jak każdy z nas ze swoimi słabościami i pokusami, aby tym mądrym wskazaniom Ojca pozostać wiernymi do końca życia. Na zakończenie swoich wspomnień o rodzinnym Bolechowie, które niebawem ukażą się w książce poświeconej utraconej przez Polskę lwowskiej ziemi, śp. Bogusław napisał:
Jako ojciec jestem dumny z postawy moich dzieci, które dały świadectwo głębokiego umiłowania Ojczyzny, zgodnie z dewizą Bóg – Honor – Ojczyzna, spełniając tym samym patriotyczny testament swoich przodków.
Nauczyciel patriotyzmu
Pan Bogusław jako ojciec czwórki wspaniałych dzieci był przez lata także wychowawcą ich przyjaciół i kolegów. Jego dom w latach 80 – tych był otwarty dla wielu młodych ludzi walczących z komuną w szeregach Federacji Młodzieży Walczącej. Wielu z nas mówiło do niego po prostu „Tato”. Uczył miłości do Ojczyzny świadectwem swojego życia; wspierał na duchu tych którzy płacili cenę za swoje zaangażowanie: pobicia, kolegia, relegacje ze szkół; udzielał nam mądrych rad, towarzyszył naszym poczynaniom stojąc dyskretnie z boku; udzielał swojego mieszkania na konspiracyjne spotkania, na skrzynkę kolportażową federacyjnej i solidarnościowej „bibuły”. Pamiętam, jak kiedyś zjawiłem się tam po odbiór mojego szkolnego pisma „Klakson” i zobaczyłem na drzwiach naklejkę „W tym domu nie mówi się źle o Solidarności”. W tamtych czasach wymagało to wielkiej odwagi. Wychowawcą i nauczycielem ludzi młodych Pan Bogusław pozostał niemal do końca swoich dni. Z szacunkiem i uwagą słuchała go młodzież przy różnych patriotycznych uroczystościach związanych ze wspomnieniem jego syna. śp. Tadeusza Duffeka. Był uznanym autorytetem dla nas trochę starszej już młodzieży, organizującej się po latach w stowarzyszenie byłych działaczy Federacji Młodzieży Walczącej. Deklarował chęć włączenia się w naszą działalność. Pod koniec września br. wraz z byłymi działaczami FMW przyjechał dać świadectwo patriotycznego zaangażowania w walce o wolną Polskę na ogólnopolskie spotkanie młodzieży z Salezjańskich Wspólnot Ewangelizacyjnych, które odbyło się w Słupsku. Przemawiał na końcu i zadał zgromadzonej w liczbie ok. 600 młodych ludzi pytanie: „Kochana młodzieży, czy wy dzisiaj bylibyście w stanie zawalczyć o Polskę, tak jak wasi rówieśnicy w latach 80 – tych?”. W kościele zaległa cisza. Pan Bogusław ponowił swoje pytanie, i wówczas odpowiedziało mu gromkie: Tak! Młodzież zaczęła spontanicznie skandować: FMW! FMW! Byłem wzruszony. Jeden z tych młodych ludzi po przeczytaniu na internetowym forum salezjańskiej młodzieży wiadomości o śmierci Pana Bogusława napisał: „Cieszę się i myślę, że także wiele innych osób z SWE się cieszy, że udało mi się poznać osobę pana Bagusława Duffeka i usłyszeć to co chciał nam przekazać i opowiedzieć. Bez wątpienia był wielkim człowiekiem i patriotą.”
Obrońca bastionu „Solidarności” w kościele św. Brygidy w Gdańsku
Pan Bogusław wiernie uczestniczył w mszach św. za Ojczyznę odprawianych w kościele św. Brygidy. Dzięki odwadze ks. Prałata Henryka Jankowskiego ta gdańska świątynia stała się w latach 80 – tych prawdziwą ambasadą solidarnościowego podziemia, do której przybywali najważniejsi wówczas politycy z całego świata. Bazylika św. Brygidy była bastionem sprawy wolności, przez wrogów Polski nigdy nie zdobytą twierdzą. Tutaj ludzie powstawali z kolan i szli do swoich domów, zakładów pracy, szkół i uczelni z dumnie podniesioną głową. Doświadczali tego, że nie są sami, że jest ich tysiące, że komunistyczne władze boją się tego miejsca, otaczając je po wybuchu stanu wojennego, aż po rok 1989 szczelnie kordonami ZOMO.
Bogusław Duffek niósł w sobie historię tego świętego dla gdańszczan miejsca. Stąd czerpał siły dla swojej postawy wiernej narodowym ideałom. Tutaj przez szereg długich lat realizował swoją miłość do Boga, Kościoła i Ojczyzny. Tutaj biło serce „Solidarności”, tutaj biło serce ś.p. Bogusława, który czynnie zaangażował się w działalność pierwszych w bloku państw komunistycznych Niezależnych Samorządnych Związków Zawodowych od początku ich istnienia. Jesienią 1981 r. był uczestnikiem historycznego I Ogólnopolskiego Zjazdu Delegatów NSZZ „Solidarność”. Za swoje zaangażowanie w sprawę „Solidarności” został skazany na więzienie przez reżim Jaruzelskiego z dekretu o stanie wojennym. Po wyjściu na wolność nie złożył broni, ale dalej wytrwale walczył, aż do zwycięstwa. Tylko, że zwycięstwem nie był dla Pana Bogusława rok 1989. Pozostał na pierwszej linii frontu walki o prawdę, godność, honor, wierność, solidarność w naszej Ojczyźnie, aż do 14 listopada 2007 r., kiedy to sam Bóg odwołał go na wieczną wartę w Ojczyźnie niebieskiej.
To z miłości do Kościoła i Ojczyzny, jako człowiek honoru, pan Bogusław w ostatnich latach stanął na czele Komitetu Obrony Polskości, Kościoła i Ks. Prałata Henryka Jankowskiego. Bronił wytrwale bohaterskiego kapelana „Solidarności” kiedy próbowano w imię „poprawności politycznej” szargać jego dobre imię. Pan Bogusław był w wierny w przyjaźni i w przeciwieństwie do setek fałszywych przyjaciół nigdy nie zapomniał zasług ks. Prałata dla gdańskiego Kościoła i naszej Ojczyzny. I potrafił za to zapłacić wielką cenę. Różne media wyśmiewały Komitet, pokazywały w fałszywym świetle jego wypowiedzi, nazywały go fanatycznymi wyznawcami ks. Prałata. Na stronie internetowej lewackiego stowarzyszenia „Nigdy Więcej” okrzyknięto wówczas Pana Bogusława „nestorem i ulubieńcem rasistowskich „kibiców” Lechii Gdańsk”. Tak jednym zdaniem szargano autorytetem człowieka wiernego ideałom „Solidarności” i gdańskich kibiców, którzy zawsze kiedy było trzeba dawali świadectwo miłości do Ojczyzny, stając się w latach 80 – tych jednym z bastionów walki z komuną. Dzięki takim postaciom jak śp. Bogusław Duffek, jak zmarły przed dwu laty jego syn Tadeusz, tym bastionem polskiej prawicy Lechiści są po dziś dzień. I wciąż się to nie podoba różnym decydentom z piłkarskiej centrali i dziennikarzom polsko języcznych gazet. Pan Bogusław nigdy się tym nie przejmował, bo wiedział, że wierność i honor więcej znaczą niż poklask tego świata. Historia „Solidarności” pokazała, że honor należy do takich ludzi jak ś.p. Bogusław: prostych, wiernych, oddanych rycerzy sprawy wolności, a nie do zdrajców Ojczyzny i karierowiczów, którzy w każdych warunkach potrafią się przystosować, by być na wierzchu i gromadzić tak naprawdę nic nie warte srebrniki i poklask salonów. Przyjdzie czas na Twoje zwycięstwo Panie Bogusławie!
Reguiescant in pace!
Panie Bogusławie, chcemy dziś wspominając Twoją piękną postać z cała mocą wypowiedzieć słowa, które padły przy okazji 25 – lecia gdańskiego Sierpnia: Honor jest Wasz Solidarni! I nikt i nic nie zmaże tej prawdy zapisanej w kartach historii naszej Ojczyzny. Chcemy pożegnać Cię w gronie przyjaciół, którym zawsze byłeś wierny. Za Twoją duszę modlą się na tej Eucharystii: Twoja ukochana rodzina, kapłani Kościoła z ks. Prałatem Henrykiem Jankowskim na czele, działacze NSZZ „Solidarność”, Twoje ukochane dzieci z Federacji Młodzieży Walczącej, kibice i działacze gdańskiej Lechii, wielu przyjaciół i znajomych, którzy szanowali Cię za Twoją niezłomną postawę.
Bóg nagrodzi Cię za Twoją wiarę w Jego Zmartwychwstanie! Módl się za nas w niebie, razem z Tadeuszem, byśmy umieli tak pięknie pielgrzymować po ziemi, zmagając się z naszymi słabościami, walcząc o godność naszego człowieczeństwa, tak jak wy nas tego uczyliście pielgrzymując swego czasu razem z nami!
Requiem aeternam dona Eis Domine, et lux perpetua luceat Eis.
Reguiescant in pace.
Amen
Ks. Jarosław Wąsowicz sdb